Temat ojcostwa ciąg dalszy. Ostatnie wydarzenia, których byłem świadkiem nieustannie skłaniają mnie do analizowania tego tematu. Po pierwsze ból zęba. Czemu akurat ząb? Nie wiem czy wiecie co to jest totalna biologia? Ja rozumiem to tak, że analizując ból lub uraz lub cokolwiek co się dzieje z moim ciałem mogę znaleźć te myśli, które wywierają na mnie wpływ. Czy działa to tak u każdego? Nie wiem. Ja do tego podchodzę tak, że skoro mam się czegoś w życiu uczyć, to Bóg wykorzystuje takie środki abym zrozumiał o co chodzi. Skoro zgłębiam temat totalnej biologii, to właśnie dzięki niej mogę zwrócić uwagę na to, na co w danej chwili powinienem był zwrócić. Czyli wracając do bólu zęba i po jego przeanalizowaniu doszedłem do wniosku, że powinienem skupić się na ojcu. Jako, że ja taty za bardzo nie znałem, bo umarł jak miałem cztery lata, ciężko mi było pojąć o co chodzi. Nigdy nie odczuwałem w jakiś szczególny sposób jego braku. Może jest to aż tak bardzo zablokowane we mnie, a może po prostu takie nie jest. Potem stwierdziłem, że może to chodzi o Boga Ojca, no i tu już było tego więcej, o wiele więcej – temat na inny list. Koniec końców wpadł mi do głowy pomysł, że to może chodzić o mnie i o mojej roli jako rodzica.
Mam w sobie głęboki lęk o to, czy jestem dobry ojcem. Boję się tego, że nie jestem. Aby ukryć ten lęk robię co tylko mogę aby wszystkim dookoła udowodnić, że jednak jestem super tatą. Kupuję wszystko czego dzieci sobie zapragną. Gram z nimi w gry komputerowe, planszowe, zabieram na wycieczki, często gadam i spędzam dużo czasu. Płacę za dodatkowe zajęcia, zachęcam do rozwijania pasji i takie tam. Wszystko co tylko usłyszę staram się wdrażać w ich życie. Najlepsze dla dzieciaka to chodzenia na basen – proszę bardzo. Najlepsza nauka na instrumencie – kupuję fortepian. Najlepsza dodatkowy angielski – let’s do it. W sumie od takiego myślenia zaczął się mój świadomy rozwój. W pewnym momencie nie dałem rady. Chciałem być i świetnym rodzicem, świetny w pracy i realizować swoje marzenia. Zacząłem mieć problemy oddechowe, które początkowo myślałem, że są jakąś chorobą, a były oznaką ogromnego stresu. Nie ogarniałem tego wszystkiego, nie dawałem sobie z tym rady. Byłem nerwowy, często wpadałem w złość. Ogólnie byłem dość niefajny i zaczęło mi to przeszkadzać. Postanowiłem coś z tym zrobić i od tego momentu zacząłem interesować się tym, co można ogólnie nazwać rozwojem osobistym.
Ostatnio pojawiło się pytanie. Co to znaczy być dobrym rodzicem? Czemu we mnie cały czas jest przekonanie, że ciągle nim nie jestem? Odpowiedź była dla mnie zaskoczeniem, bo zorientowałem się, że tak naprawdę nie dotyczy mnie, tylko dzieci. Co muszą osiągnąć, kim muszą się stać żebym widząc je, pomyślał o sobie, że spełniłem dobrze swoje zadanie. Do siódmego roku życia umie pływać stylem dowolnym? Tak – jesteś świetnym tatą, nie – coś zawaliłeś. Miało wypadek i rozbiło sobie głowę? Tak – gdzie byłeś w tym czasie, nie – tylko pamiętaj aby w każdej chwili swojego życia nosiło kask. Ma świadectwo z paskiem? Tak – świetny tata, nie – postaraj się bardziej. Świadectwo jest z paskiem ale z matematyki tylko trójka? Tak – musisz zastanowić się, które przedmioty są najważniejsze. Dostało się na studia? Tak – niby ok, tylko jakie te studia, nie – kompletnie zawaliłem naukę. Ma męża, żonę? Nie – jaki przykład dałem jako rodzic, tak – tylko jaki tak naprawdę jest ten partner?
Ta zabawa w pytania i odpowiedzi nigdy się nie kończy. Zawsze znajdę jakieś wydarzenie w ich życiu, które będzie mogło świadczyć, że zawaliłem jako rodzic. Oczywiście znajdę też milion takich, w których udowodnię, że jestem świetnym tatą. Tylko czy naprawdę całe życie będę analizował te wszystkie sytuacje i szukał tej odpowiedzi? Czy istnieje jakaś jedna, która odpowie mi na to pytanie? Nie. Nigdy patrząc na dzieci i to jakie są, co zrobiły nie da mi odpowiedzi, jakim rodzicem jestem. Całe życie to właśnie w nich chcę ujrzeć odpowiedź, a przecież to pytanie dotyczy mnie i to w sobie powinienem tej odpowiedzi szukać. Dlatego tak długo nie udawało mi się na to pytanie znaleźć tej upragnionej odpowiedzi. Szukałem nie tam gdzie trzeba.