Ofiarować życie Bogu. Coś co już dawno temu usłyszałem, coś na co ciągle natrafiam czytając różne rzeczy. Coś co postanowiłem wypróbować.
Najłatwiej jest mi żyć według tego stwierdzenia, kiedy coś co uważam za złe się przytrafia. Wtedy od razy myśli wędrują do Boga. Na początku wracają wszystkie schematy wyniesione z kościoła i dzieciństwa. Prośby, błagania, „cierpienie które uszlachetniania”, przebłagania, rozmowy z Bogiem na zasadzie „coś za coś”, postanowienia poprawy. Później próba zrozumienia tego co mi się przytrafiło. Karma, pokoleniowe, rodowe zaszłości. Wszystko aby zrozumieć i wytłumaczyć sobie „złe” zdarzenie. Kiedy już nic nie pomaga i dalej nie mogę zrozumieć „czemu?”, wtedy kwestia Woli Bożej staje się oczywista jak słońce.
Trudniej jest kiedy w życiu dzieje się to, co uważam za dobre. To czego zawsze pragnąłem, to do czego zawsze dążyłem. To po co to wszystko robię. Wtedy nawet nie myślę o Bogu, po prostu żyję tymi emocjami, szczęściem. W końcu to jest to, co mi się „należy”. W końcu dostaję to, na co „naprawdę zasłużyłem”. Kiedy emocje w końcu opadają, przychodzi myśl o wdzięczności i podziękowaniu. Ale ofiarowywanie Bogu właśnie „tego”?. Przecież to jest moja nagroda, coś na co ja zasłużyłem. Przecież jest to wyznacznikiem, że idę dobrą drogą.
Kiedy byłem już na tyle świadomy aby pomyśleć o Nim w trakcie tych „dobry” sytuacji, ofiarowanie Mu tego też nie było łatwe. Czy jak coś Mu oddaję to sam tracę? Co ja z tego będę miał? Już nic nie mogę mieć? Czy jak oddam mu wszystko, to wszystko zniknie? Nawet to „dobro”? To życie nie polega na tym aby otrzymywać to co dobre i tym się cieszyć?
W trakcie tego wszystkiego starałem się także utrzymywać myśli w Bogu czyli cały czas o Nim myśleć. Kolejna rzecz, która przychodzi mi łatwo kiedy nic się nie dzieje albo kiedy dzieje się „źle”.
Ale to dalej są tylko myśli. Dalej jest to postrzeganie tego co dla mnie dobre i złe. Dalej nie jest to punkt, w którym coś po prostu jest. Nie wiem czy taki punkt w ogóle jest. Ale wiem, że ten teraz to nie jest ten, który chcę. I dalej jest coś co chcę i nie chcę. Dalej to samo. Po tych wszystkich miesiącach ciągle jestem w tym samym punkcie. A może nie ma innego punktu?