Czuję się nie na miejscu. Czuję, że nie przynależę. Czuję że powinienem być, robić coś innego. Myślę, że strach wprowadził mnie do miejsca, które nie jest moje, że zmusił mnie do robienia tego, czego nie chcę.
Jak to jest możliwe, że po tym wszystkim co przeszedłem, mogę wątpić w to, że jestem tam gdzie powinienem być. Że jest to dla mnie jedyne miejsce gdzie mógłbym być. Nawet jeżeli miałbym wybrać coś innego, to co miałoby to być? Gdzieś tam, daleko od tego co jest, cały czas szukam czegoś nowego. Ciągle myślę, że to gdzieś indziej mógłbym odnaleźć to, czego szukam.
Jak ja w ogóle się tu znalazłem? Nigdy, przenigdy nie wymyśliłbym takiego scenariusza. Może właśnie to mnie denerwuje? Że całe życie interesowałem się, robiłem zupełnie coś innego niż to, co mi teraz dajesz. Coś czego nie chciałem. A może chciałem? To skąd to uczucie, że jestem nie na miejscu? Czemu cały czas czuję, że chcę czegoś innego?
Z jednej strony wiem, że to co mi dajesz jest dla mnie najlepsze. Z drugiej jednak – i co z tego, skoro tego nie chcę, bo męczy mnie to, czym to jest.
Czemu to co czuję jest sprzeczne, z tym co jest? I widzę, i czuję, i wiem, i nie wiem, i chcę, i nie chcę – wszystko to naraz. Czemu te wszystkie sprzeczności są we mnie? Czemu nie mogę po prostu wiedzieć? Czemu nie dajesz mi pewności, w tym co robię, tam gdzie idę? Wszystko mam, a czuję jakbym nie miał nic. I wiem, że zawsze dostaję to czego zapragnę, a mimo to czuję się jak dureń, bo nie umiem poprosić o to czego naprawdę chcę. Bo czego ja właściwie chcę? I mimo, że znam środki i metody, nie umiem, nie wiem jak z nich korzystać. Po co dałeś mi to wszystko, skoro nie umiem z tego skorzystać? A przecież wiesz jak bardzo tego pragnę. Jak bardzo chcę tego wszystkiego. Jak cały czas próbuję zapełnić tą pustkę, którą od zawsze czuję.
Jest chaos, niepewność, zdezorientowanie, wściekłość. Tak ma być? Czy naprawdę tak, to ma wyglądać?