Tytuł roboczy dzień dwudziesty drugi

To dwudziesty drugi dzień, który poczuwam jako poświęcony temu opowiadaniu. Ta godzina, do której tak ciężko mi się zabrać, a którą ofiarowuje Tobie. Ten ułamek dnia, ten niedługi okres mojego życia, który z intencją Tobie przeżywam, a który wydaje się niebywałym moim poświęceniem. Rozdźwięk pomiędzy tym jak jest, a tym jak często wmawiam sobie, że żyję dla Ciebie.

Czemu tak bardzo muszę się do tego przekonywać? Czemu tak trudno zrobić to, podjąć wysiłek ku temu, co … jest jakie? Lepsze, wartościowsze, mające znaczenie?

Dla kogo? Dla Ciebie, dla mnie, dla innych?

Wszystko robię dla siebie. Dla mojego dobra, spokoju, szczęścia, radości.

Czy to, ma mi to dać? Czy ofiarowanie Tobie tego czasu, ma mi to zagwarantować? Czy robiąc to dla Ciebie, będę lepszy, szczęśliwszy? Czy dzięki temu poczuję spełnienie dobrze wykorzystanego czasu? Może zasłużę na nagrodę, na niebo, na … .

 

Szukanie pomocy, po tym jak się żyło w złotej klatce nie przychodzi łatwo. Czego oczekiwałem wychodząc spod domu w bojowym nastroju? Chciałem zacząć od nowa, chciałem aby świat w końcu zobaczył co dla niego oznaczam, co mogę mu zaoferować? Pragnąc tego nowego życia, spełnienia mojego przeznaczenia nie sądziłem, że będzie ono naznaczone takim cierpieniem.

Zacząłem iść przed siebie. Nie miałem planu, nie miałem celu. Nie wiedziałem dokąd mogę się udać. Nikogo nie znałem, o niczym tak naprawdę nie miałem pojęcia. Nie wiedziałem jak duże jest miasto, gdzie ludzie chodzą, co robią. Niczego nie byłem świadomy. Żyłem tylko tym co działo się w firmie. Robiłem to, co było dla niej konieczne, zajmowałem się tylko nią i sobą. Ja i Firma. Teraz chcąc się odnaleźć, ruszyłem po prostu przed siebie.

Dlaczego tak naprawdę chciałem tych zmian? Skąd wzięło się to przekonanie o swojej wyjątkowości, misji do wykonania? Przecież jako dziecko, uwielbiałem schematy, plany, zajęcia, które były dla mnie przygotowane. Czułem się bezpieczny i zadbany. Po co, skąd wzięły się te wszystkie wywrotowe myśli? Kiedy ten świat zaczął tak bardzo mi przeszkadzać, że postanowiłem posłuchać tego głosu?

Chodząc bez celu, rozmyślając, wnioskując, szukając wyjaśnień spostrzegłem gwiazdy na niebie. Czy to na pewno niebo? Może nieboskłon, kosmos, a może po prostu gigantyczna kopuła? Do tej pory nigdy nie zastanawiało mnie to, że tutaj jest zawsze tak samo. Pogoda, temperatura, klimat. Wszystko w idealnym, komfortowym przedziale.

I tak leżąc w jakimś parku, patrząc na gwiazdy, czując lekki głód, otulony nieoczekiwanym spokojem, minęła  pierwsza noc, pierwszego dnia wolności.

Podobne

Tytuł roboczy dzień dwudziesty drugi

To dwudziesty drugi dzień, który poczuwam jako poświęcony temu opowiadaniu. Ta godzina, do której tak ciężko mi się zabrać, a którą ofiarowuje Tobie. Ten ułamek

Tytuł roboczy dzień dwudziesty pierwszy

Robię, co robię, by się utrzymać, by nie utonąć. Dryfuję przez życie, miotany na wszystkie strony, próbując znaleźć stały ląd. Pragnę się zaczepić, pragnę odnaleźć

Tytuł roboczy dzień dwudziesty

Nie umiem, nie wiem gdzie ich znaleźć, jak ich znaleźć. Próbowałem ponownie wrócić do firmy ale nie posiadając identyfikatora nie wszedłem nawet do trolejbusu, który

Tytuł roboczy dzień dziewiętnasty

Ile jeszcze kluczy będę musiał dostać. Ile nowych, zmieniających życie rzeczy, książek, filmów, sytuacji, ćwiczeń, jedzeń, zwyczajów, podcastów, modlitw będę musiał doświadczyć, otrzymać osiągnąć żeby…

Tytuł roboczy – dzień osiemnasty

Wybór tego klucza był jedynym wyborem jakiego dokonałem w moim życiu. Nigdy nie decydowałem, wszystko działo się samo. Teraz kiedy siedzę i trzymam ten klucz

Tytuł roboczy – dzień siedemnasty

Dwa dni później   Czemu zawsze musi być ktoś wyjątkowy, wybrany? Skąd we mnie to pragnienie wyróżnienia się, osiągnięcia czegoś wyjątkowego, bycia kimś więcej, czymś

Tytuł roboczy – dzień szesnasty

Wszyscy wyszli. Zostałem sam. Na co mi ten pieprzony klucz? Co niby ma otwierać? Gdzie oni się podziali? Wstałem i zacząłem chodzić, w sumie to

Tytuł roboczy – dzień pietnasty

Co napisać kiedy obudziłem się w dobry nastroju? Co to w ogóle oznacza „dobry dzień”? Wtedy kiedy nic nie muszę, nic nie robię, nikt ode

Tytuł roboczy – dzień czternasty

  Sześć dni później   To tylko czternaście dni, a wydaje się, że już pół roku piszę to opowiadanie. Niezrealizowanie, samotność, ból istnienia, brak motywacji

Tytuł roboczy – dzień trzynasty

Sześć dni później   I nic. Nic, nic, nic się kurwa nie wydarzyło. Sześć długich, pieprzonych dni i nic. Gdzie ten zapał? Gdzie ta jasność?

Tytuł roboczy – dzień dwunasty

Trzy dni później   Dziwny jest ten paranoik, który krąży mi po głowie. Często jak piszę to właśnie w tą stronę skręca moje pisanie. Mesjanizm,