Drugi dzień zaczął się od uczucia głodu. Coś czego nie czułem od bardzo dawna. Możliwe, że nawet nigdy tego go nie czułem. Początkowo wywołało to we mnie niepokój, który z czasem urósł to strachu i przerażenia. Czy będę musiał wracać? Czy będę musiał się poddać?
Do tej pory wszystko miałem zapewnione, a jeżeli czegoś mi brakowało było na wyciągnięcie ręki. Teraz nie wiedziałem gdzie mogę szukać jedzenia. Sklepy nie wchodziły w grę, bo nie działała moja karta. O zbieraniu lub polowaniu nie było nawet mowy. Takie rzeczy widziałem tylko w kinie.
Ruszyłem przed siebie w nadziei, że sprawa jakoś sama się rozwiąże. Już wczoraj kładąc się spać postanowiłem, że udam się tam gdzie normalnie bym nie poszedł. Postanowiłem, że jeżeli starczy mi odwagi będę działał w przeciwieństwie do tego co podpowiada mi intuicja. Do tej pory kierowałem się w życiu wyuczonym schematem. Szedłem, robiłem, chciałem tego, co mi powiedziano, że jest dla mnie dobre. Teraz wiedziałem, że nic z tych rzeczy mi się nie przyda więc jedynym rozwiązaniem było iść tam gdzie normalnie bym nie poszedł.
Udałem się w dół, w kierunku niższych poziomów. Starałem się poruszać mniej uczęszczanymi drogami aby nie wzbudzać zbyt dużego zainteresowania.
Początkowo nikogo nie spotkałem, widziałem jedynie transportowce dowożące ludzi do miejsc pracy. Latały coraz to wyżej nad moją głową przewożąc ludzi, stanowiących niezbędny zasób w funkcjonowaniu olbrzymiego tworu nazwanego po prostu Firmą. Do tej pory, dla mnie, było to jedyne miejsce gdzie człowiek trafiał, gdzie chciał trafić. Wszyscy, których znałem właśnie tam spędzali większość swojego życia. Nie wiedziałem nawet czy są jakieś inne miejsca pracy. Wcześniej to nawet nie chciałem tego wiedzieć.
Schodząc coraz to niżej zacząłem dostrzegać ludzi, którzy przemieszczali się o własnych siłach. Było to dość nietypowane zwłaszcza o tak wczesnej porze. W moim segmencie, w trakcie podróży trolejbusem, oczywiście widziałem przechodniów ale zazwyczaj były to młode osoby odprowadzające dzieci do placówek wychowawczych. Ci ludzie tutaj wyglądali jakby właśnie w ten sposób musieli dostać się do pracy. Zmęczeni, niewyspani szybko szli nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.
Zaciekawienie tymi wszystkimi osobami oddaliło ode mnie uczucie głodu, jednak nie na długo. Zbliżała się moja poranna pora jedzenia i wiedziałem, że muszę zrobić wszystko aby zdążyć uzupełnić potrzebne składniki na czas. Było to dla mnie oczywiste, że właśnie od tego posiłku będzie zależało moje dobre samopoczucie na ten dzień. Że to właśnie ten posiłek sprawi, że będę mógł kontynuować swoje nowe życie.
Jednak moje chęci nijak nie przyspieszały mnie do zaspokojenia mojej potrzeby.