Przebudzenie cz.47

Wyciągnięcie tej ręki to był błąd, duży błąd. Czemu ja zawsze potrafię wszystko spierdolić? Czemu nie mogę bezpiecznie przeczekać, poczekać aż stanie się dla mnie coś dobrego? Czemu to zawsze mnie spotykają najgorsze możliwe rzeczy? Jakbym był przeklęty. Jakbym miał cierpieć. Jakby jedyną drogą, którą mógłbym iść była ta najgorsza?

Jak tylko wyciągnąłem rękę i podszedłem do rzekomej, niewidzialnej ściany, która tak naprawdę rzekoma nie była, zostałem wessany przez jakiś tunel, czy portal. Jedyne co mogłem zrobić, to kątem oka dostrzec Małego Johna, wyraz jego twarzy oraz usłyszeć ledwo słyszalne nie, które zinterpretowałem jako troskę o to, co mnie spotkało. Raczej rozpacz, zawód, rozczarowanie moją lekkomyślnością działania. Czemu zawsze postępuję tak nierozważnie? Przecież wiem, że jestem w nowym, nieznanym środowisku. Przecież wiem, że nic z tego co do tej pory tutaj mnie spotykało nie przyniosło nic dobrego. Ale i tak z jakiegoś nieznanego powodu, muszę wystawiać tą rękę i udowadniać, że droga jest zwykłą drogą. Że to, co widzę jest tym, co widzę i tylko jakiś skończony idiota miałby myśleć  inaczej. A teraz to ja, a nie on, lecę nie wiadomo gdzie, spotkać nie wiadomo co, zamiast bezpiecznie dotrzeć do Przystani.

Myślenie o tym jak długo trwa to moje spadanie nie ma najmniejszego sensu. Tego jednego się tutaj dowiedziałem, czas nie jest tutaj zwykłym czasem. Niby widzę chronologię zdarzeń, a to co mi się tutaj przytrafiło mogę umieścić na osi czasu ale czas trwania danego zdarzenia, danej chwili jest abstrakcją. Niektóre rzeczy dzieją się ułamek tego, co inne. Trwanie w tym spadaniu, może oznaczać, że już nigdy nie zobaczę Małego Johna lub to, że … .  A może ja w ogóle nie spadam? Może ja nie zostałem przez nic wessany? Może po prostu leże nieprzytomny tam gdzie poprzednio stałem, a tak naprawdę to moja świadomość ciała odleciała nie wiadomo gdzie? Przestań pieprzyć. Jesteśmy skazani na jakąś nicość, a ty myślisz o takich bzdurach. Skąd ty w ogóle to bierzesz? Może wystarczy, że wrócę do tego gdzie byłem? Jak wrócisz? Wstaniesz i pójdziesz? Przecież tutaj jest jakaś próżnia. Lewitujesz! Nigdzie się stąd nie ruszysz, bo niby jak miałbyś iść! Nie chodzi o pójście ale o jakiś świadomy powrót do ciała, do tego gdzie byłem. I jak, to zrobisz? Pomyślisz i tam się znajdziesz? Może wystarczy o tym pomyśleć? Przecież w tym momencie o tym myślisz i nic się nie dzieje. Czy aby na pewno nic się nie dzieje? Czy może już coś się zaczęło? Nic się nie zaczęło, bo nic tutaj nie ma i nie będzie! Utknąłem tutaj przez to, że tak głupio się zachowujesz! Przecież nie może być tak, że będę tutaj całą wieczność. Całą wieczność?! Utknąłem tutaj na całą wieczność?! W tym miejscu wszystko inaczej działa. Można się nie męczyć, można nie spać, nie jeść. Może tutaj te wszystkie ograniczenia dotyczące ciała nie działają? Jak nie działają?! A uśpienie, ból? Ból raczej działa. Iskrzące ręce, też sprawiają wrażenie działających, a na pewno bolesnych. Tutaj wszystko dotyczy bardziej umysłu, tego co mógłbym, tego co chcę. Przechodzenie przez ściany, brak zmęczenia, każdy kogo tutaj spotkałem, nagina materię według własnego upodobania. A skoro tak się dzieje to pewnie Mały John w tym momencie robi wszystko aby mi pomóc, aby mnie stąd wyciągnąć. Taa, jasne. Nikt ci nie pomoże, nikt nie poświeci nawet chwili aby ci pomóc. A tym bardziej kiedy jest ścigany, kiedy walczy o swoje życie. Na to, na pewno, nie ma co liczyć. Jak by tak było, jakby to od Małego Johna zależało, to już by nas stąd wyciągnął. A skoro tak się nie stało, to dlatego, że tego nie chciał. Może potrzebuje mojej pomocy? Może aby oddziaływać ze mną potrzebna jest wola nas obu? I co niby zrobisz? Pomyślisz o nim? Może wystarczę, że będę o nim myślał? I może jeszcze przypomnisz sobie co razem robiliście i gdzie okrutny świat zmusił was do rozstania. Haha. A i jeszcze wystaw do niego rękę. Wiesz, w takim dramatyczny geście. Hahhaa. No nie, ty naprawdę to robisz? Naprawdę myślisz, że to ci pomoże?! Hahaha.

– Już myślałem, że przepadłeś – uśmiechnął się Mały John, trzymając moje przedramię i pomagając mi wstać.

Podobne

Przebudzenie cz.49

– A teraz odpowiesz mi co to właściwie było? – To była moc zaczerpnięta ze złości, która burzy barierę stworzoną także przez złość – odparł

Przebudzenie cz.48

– Co teraz? – zapytałem lekko zamroczony. Wstając i próbując utrzymać równowagę prawie ponownie dotknąłem magicznej ściany, jednak w ostatniej chwili Mały John odciągnął mnie

Przebudzenie cz.47

Wyciągnięcie tej ręki to był błąd, duży błąd. Czemu ja zawsze potrafię wszystko spierdolić? Czemu nie mogę bezpiecznie przeczekać, poczekać aż stanie się dla mnie

Przebudzenie cz.46

Co ja robię, co ja robię? Co ja zrobiłem? Na pewno, ktoś mnie za to zabije! Nie wiem kto, nie wiem kiedy ale na pewno

Przebudzenie cz.45

Babraniem się w kupie gówna?! Ty nie wiesz, po prostu nie pamiętasz jak „tam” było. Myślisz, że jesteś jakąś jebaną białą kartką, która zapisuje się

Przebudzenie cz.44

Kolejne cykle mijały niezauważenie. Wszystko zaczęło mi się zlewać w jeden film. Przebudzenie, czyszczenie, utrata świadomości. Po przebudzenie wracałem do Silosa, który był wyczyszczony przez

Przebudzenie cz.43

Kiedy się obudziłem stał nade mną Rzeźnik – Co ty robisz? Co ty do cholery robisz? Kompletnie ci odbiło? – zaczął wrzeszczeć. Nie mogłem mu

Przebudzenie cz.42

Nie wiem po jak długim czasie poczułem w końcu grunt pod stopami. Może nie był do końca stały, przynajmniej jednak nie musiałem już pływać. Usłyszałem

Przebudzenie cz.41

Świadomość odzyskałem jadąc na wozie. Mimo tego, że ponownie nie mogłem się ruszać odczuwałem spokój. Ten cały paraliż był jedyną stałą i pewną rzeczą w

Przebudzenie cz.40

Obudziłem się w ciemnej celi. Tylko to nie to. Znowu to samo. Spostrzegłem, że mogę od razu chodzić. Nie było tak, jak poprzednio po utracie

Przebudzenie cz. 39

Przez to rozmyślanie omal nie uderzyłem głową w mur. Mur? Stałem jak ogłupiły i wpatrywałem się w kamienie ułożone jeden na drugim. Spojrzałem do góry

Przebudzenie cz. 38

Znowu sam. A już przez chwilę myślałem, że spotkałem kogoś wartościowego w tym miejscu. Wkurzają mnie te Zaświaty. Wkurza mnie ten Mieszany. Niech się goni