Obecnie jednym z największych wyzwań z jakimi się zmagam to bycie tatą. Rola, która nie wiadomo jak i kiedy na mnie spłynęła. W sumie to jednak wiadomo jak, a „kiedy” można sprawdzić po datach urodzin. Chodzi o to, że jestem już w tym miejscu, kiedy dzieciaki przychodzą z poważnymi problemami, a ja po prostu nie wiem jak im pomóc. Teoretycznie powinno być łatwiej, bo w sumie przeżywałem podobne rzeczy ale tak jak wtedy nie wiedziałem jak sobie z nimi radzić, tak teraz dalej nie wiem. Po każdej takiej rozmowie mam do siebie żal. Byłem za ostry, za bardzo krzyczałem, powinien to i tamto. W nocy przerabiam co jeszcze mogłem powiedzieć i szczególnie w jaki sposób. I chyba o ten sposób komunikacji mam do siebie największy żal. Chciałbym coś przekazać i pomóc ale robię to w takiej ostrej formie. Jestem wściekły, że moje dzieci spotyka coś złego. Jestem wściekły, że nie umieją sobie z tym radzić, a najbardziej wściekły, że nie umiem im pomóc.
Tylko, że z tego krótkiego opisu można wysnuć takie wnioski. Po pierwsze bycie rodzicem jest dla mnie wyzwaniem. Po drugie uważam, że dzieciom dzieje się krzywda, z którą sobie nie radzą. A skoro jest jakaś krzywda to są ofiary. A wiadomo, jak jest ofiara to należy jej pomóc. A pomoc może okazać się skuteczna bądź nieskuteczna. Stąd bierze się ocena i duma w razie powodzenia albo wyrzuty sumienia w razie porażki. Następnie to wszystko wpływa na moją ocenę siebie jako taty oraz samoocenę dziecka, które z różnym skutkiem próbuje wdrażać te wszystkie moje pomysły w swoje życie. Na domiar wszystkiego najczęściej uważam, że końcowy efekt jest daleki od oczekiwanego.
I jak niby mam przeprowadzić kolejną taką rozmowę? Czy istnieje jakaś uniwersalna prawda, porada, którą można by było zastosować aby dzieciom pomóc? A może takiej rady nie ma, bo tak naprawdę nikomu nie dzieje się krzywda i nikt nie jest ofiarą? Tylko jak się patrzy na płaczące dziecko, które przeżywa to, co przeżywa, w tak intensywny sposób trzęsąc się i łkając, jak można uwierzyć, że to tylko jedno z tysiąca doświadczeń, które je czeka.
I będąc w tej roli, która jak pisałem na początku, po prostu na mnie spłynęła, robię co tylko potrafię abyście jak najpełniej mogły doświadczyć to co jest. Pamiętajcie, że życie, które macie i ta chwila, która jest teraz, jest wszystkim co jest. Korzystajcie z niej, obserwujcie ją, czujcie wszystko co wam daje. Bo tylko to, co jest teraz, jest tym wszystkim, co jest. Kocham was. Tak bardzo was kocham.