Boję się konsekwencji wypowiedzianych słów. Boje się tego, jak ktoś będzie za kilka lat interpretował to, co napisałem. Boję się konfrontacji i wypowiadanych w gniewie słów. Boję się tego, co może mnie przez to spotkać. Boję się tego, że będę oceniany na podstawie tego jaki byłem. Boję się, że będę oceniany za to jaki jestem. Duszę w sobie to, co chcę napisać i powiedzieć, w obawie przed tym, co może mi to dać. Jak mówię żarty – to obrażam. Jak się bawię – to krzywdzę. Boje się konsekwencji czynów, które są moim udziałem. Całe życie uważam na to co robię, na to co mówię, bo się boję. Nie czuję swobody, nie czuję wolności, bo to wszystko co wytworzyłem, może mnie skrzywdzić. Czy mogę coś po prostu robić i się nie bać? Czy mogę mówić i pisać bez strachu o przyszłość?
Zawsze oceniam siebie z perspektywy czasu. Zawsze mogło być lepiej, zawsze mogłem być lepszy. Boże uwolnij mnie od tego krytycznego myślenia. W Twoje ręce oddaję moje myśli, słowa, czyny. Amen