Znowu ten niepokój i brak oddechu. Cale ciało spięte. Czemu tak się dzieje? Czy robię coś nie tak? Skąd to wszystko przychodzi? Przejrzałem to, co napisałem wcześniej i nic nowego nie umiem dodać. Wszystko dotyczy tego samego. To tak jak chodzenie do spowiedzi ciągle z tymi samymi grzechami. Czy jestem w stanie ruszyć do przodu? Czy całe życie będzie wyglądać tak samo?
Przyszło mi do głowy aby sobie wybaczyć. Wybaczyć wszystko co myślę, że robię nie tak. Wybaczam sobie, że nie poszedłem na trening. Wybaczam, że mogę odpocząć. Wybaczam, że mam pieniądze. Wybaczam, że nie uczestniczę w wojnie. Wybaczam, że jeżdżę dobrym autem. Wybaczam, że obejrzałem kolejny film, serial. I tak przez cały dzień. Wybaczam sobie, że mam to wszystko chociaż wydaje mi się, że nie zasłużyłem. Wybaczam sobie, że jestem taki jaki jestem, chociaż nie wiem dlaczego.
Próbuję też poczuć wdzięczność, za to wszystko co jest mi dane. Za każdy posiłek, który otrzymuję, za każdą chwilę spokoju, za każdą łyżeczkę miodu, który mogę zjeść. Za rodzinę, z którą mogę spędzać tak wiele czasu.