Nie umiem, nie lubię, nie chcę się dzielić. Robię to tylko dlatego bo tak wypada, bo tak należy, po to by mnie nikt źle nie oceniał. I nawet wtedy robię to, bo mam nadmiar. Nie cierpię dawać jak sam mam za mało, a o tym czy mam wystarczająco decyduję tylko ja. Pewnie dlatego zawsze chcę mieć najwięcej, najnowszych, najlepszych, najbardziej unikalnych rzeczy i doświadczeń. A nawet kiedy już tak jest to i tak nie chcę się niczym dzielić. No chyba, że z tego coś mam.
Jeżeli mam coś tylko „dobrego” ale nie „najlepszego” nie umiem się tym cieszyć. Wybieranie, podejmowanie decyzji jest procesem przez który przechodzę z bólem i cierpieniem. Dopiero z czasem, kiedy emocje już opadną, dostrzegam zalety w tym co mam, w tym co jest.
Kiedy odetnę się na chwilę od świata zewnętrznego wszystko wydaję się być takie jak być powinno. Jednak kiedy wracam, znowu przychodzi porównywanie i rywalizacja.
To nie dotyczy tylko materialnych rzeczy ale dotyka również tego co robię. Boję się być drugi. Boję się być ocenianym i krytykowanym. Dlatego tak ciężko przychodzi mi pokazanie tego co robię, tego co tworzę. I mimo tego, że już dawno zszedłem z twórczej drogi, ciągle we mnie jest pragnienie i pożądanie aby tworzyć.
Pewnie dobrze się stało, że żaden z moich tworów nie ujrzał światła dziennego. Intencje, które kryły się za tymi działania, raczej nie spowodowałyby niczego korzystnego. Sława, pieniądze, dowartościowanie się, pokazanie innym swojej wyjątkowości, bycie Twoim wybrańcem, bycie najmądrzejszym, pokazanie swojej racji i jej słuszności. I mimo, że to wszystko co kryje się za tymi twórczymi aktami przeraża mnie, także mnie pociąga.
I tak naprawdę nie wiem co leży u podstawy tego oto listu. Jak go piszę dalej czuję te wszystkie pragnienia i pożądania. Mam jednak nadzieję, że to nie one ale Twoja Wola mną kieruje. Amen