Sport. Znowu wracam do tego tematu, który nigdy, przenigdy się nie kończy. Nie pamiętam już ile razy z niego rezygnowałem, a potem wracałem. Nie umiem tego ogarnąć, nie wiem co z tym mam zrobić.
Uprawianie sportu jest, było dla mnie ucieczką, pragnieniem, obsesją, jedynym wyjściem z każdej trudnej sytuacji. Włożyłem w niego tak dużo i czuję, że tak bardzo mnie rozczarował. Czuję się zawiedziony, wściekły, a nawet zobojętniały. Tak długo wierzyłem w to, że to będzie moja droga życiowa, a teraz kiedy tak nie jest, czuję się oszukany.
Ostatnio przeżyłem swego rodzaju oczyszczenie, kiedy w końcu pogodziłem się z tym, że już nigdy nie będę zawodowym sportowcem. Było to moje pragnienie od najmłodszych lat. Było to coś co napędzało mnie do życia, było rdzeniem mojego istnienia. Przynajmniej tak mi się wydawało. I mimo wielu prób uświadamiania sobie, że nie jestem tylko sportowcem nie umiałem się od tego uwolnić. Aż w końcu przyszło uwolnienie tych wszystkich emocji. Tak wiele we mnie tego było. Aż trudno uwierzyć, że coś mogło mieć na mnie aż taki wpływ. Nie byłem świadomy jak bardzo były ukryte te wszystkie pragnienia i jak bardzo determinowały moje życie.
I teraz kiedy wydawało mi się, że już z tym koniec, to znowu powraca. Krąży nade mną jak jakiś pierdolony sęp. I nie wiem, znowu nie wiem co mam z tym zrobić. Tak bardzo tym jestem, a tak bardzo tego nienawidzę. I czuję, że znowu muszę wejść w te same buty, które tak bardzo chciałem wyrzucić ze swojego życia.
I znowu robię to, co robiłem całe życie i przez co się definiowałem. Może tym razem przestanę uciekać, a zacznę po prostu biegać.