Nienawidzę siebie. W tym aspekcie nic się jeszcze nie zmieniło. Myślałem, że jak to napiszę, to coś się zmieni. Nic się nie zmieniło. Wciąż nienawidzę wszystkiego czym jestem. W tym momencie nie umiem znaleźć ani jednej pozytywnej rzeczy, w tym jaki jestem. Ciągle przeplata się to z wściekłością na Ciebie, za to że taki jestem. Za to, że każda decyzja mojego życia doprowadziła mnie do tego miejsca, w którym zrozumiałem jak bardzo się nienawidzę. Szukanie teraz jakichkolwiek pozytywów byłoby jedynie oszustwem. Przynajmniej teraz, tak to widzę.
Widzenie siebie w takim świetle odbiera mi kompletnie siły. Bycie w tej negatywności powoduje, że nie umiem zrobić nawet małego kroku, a tym bardziej takiego, który pozwoliłby mi z tego wyjść. Nie wiem czemu tak jest. Może sam tego chcę? Może tak ma być? Za każdym razem kiedy próbuję z tego wyjść, wracam w to samo ciemne miejsce. Nienawidzę tego. Nienawidzę tego jaki wtedy jestem. Nie mogę patrzeć na siebie, na swoją niemoc, na swoje zachowanie. Nie mogę, nie chcę słuchać swoich słów. Wszystko co mnie dotyczy, obrzydza mnie. Świat, którego jestem świadkiem obrzydza mnie. Ludzie, zwierzęta, przyroda, wszystko co jest dookoła obserwuje przez pryzmat tej nienawiści, tego obrzydzenia.
I czy ponownie pisanie o tym coś zmieni? Nie wiem. Nienawidzę się też za to, że to piszę. Za tą potrzebę, która pcha mnie do tego abym pisał. Za ten mętlik w głowie, który przelewam za pomocą klawiatury.
Najtrudniej jest mi napisać, że nienawidzę życia, które podobno jest darem od Ciebie i za który powinienem czuć wdzięczność. Na razie ten dar jawi się jako tor przeszkód, który z każdym dniem staje się coraz trudniejszy. I nie jest istotne czy to Ty czy może ja sam dokładam do niego kolejne przeszkody. Po prostu nienawidzę go i nienawidzę siebie za to jak to widzę.
I pisząc o tym jak bardzo nienawidzę, najbardziej boję się, że mi je odbierzesz – życie. Boje się patrzeć na to jaki jestem, bo boję się, że stracę to, że jestem. Że Ty mi to odbierzesz. Że ukarzesz mnie za to, że nie doceniam tego, co mi dajesz. Tak bardzo się Ciebie boję.