Wracam w to samo miejsce. Ciągle, zawsze, ponownie, ląduje w tym samym miejscu. Gdzie bym nie poszedł, co bym nie robił, czego bym się nie chwycił, wracam.
Nic się nie zmienia, ja się nie zmieniam. Chciałbym wierzyć, mieć nadzieję, że jest inaczej, że przebyłem jakąś drogą, pokonałem cokolwiek do pokonania było i poszedłem dalej. Ale raczej, chyba na pewno, jest inaczej. Ciągle stoję w tym samym miejscu.
Jedyne co podróżuje to moja głowa, moje myśli, pragnienia, oczekiwania, lęki, wyobrażenia. Ja dalej jestem tu gdzie byłem, robię to co robiłem, jestem kim byłem. Moja rola, maska, nic nie znaczą. Mogę je zmieniać ale to nie zmienia tego, że nadal jestem tu gdzie jestem.
Jak ponownie przerabiam, rozpracowuje, pochylam się, odpuszczam, rozwiązuje ten sam problem czuję, że to wszystko jest na nic. Że to wszystko co robię nie ma znaczenia i tak naprawdę nie wiem po co się tym zajmuję.
Ale jest mi źle z tym jaki jestem. Nie akceptuję tego jak widzę, czuję, oceniam, doświadczam, przeżywam życie. Jak mało jest we mnie radości, spokoju, opanowania, wdzięczności. Nienawidzę tego jak się miotam pomiędzy tym co chciałbym, moimi wyobrażeniami jak być powinno, a tym co jest, tym jak odczuwam to jak jest.
Ciągle chciałbym być kimś, kim nie jestem. Być tam gdzie mnie nie ma. I próbuje to zmieniać, siebie zmieniać ale nie ważne co robię, gdzie jestem, zawsze wracam do tego kim jestem, do miejsca gdzie jestem. I mimo, że ofiarowuje, składam, poświęcam Tobie to życie, ten czas, te ręce, niczego to nie zmienia. Jestem nadal tym kim byłem, taki jaki byłem, jaki jestem.
Czuję rozpacz, żal, zniechęcenie,
a potem widzę, to wszystko co widzę
i nie mogę uwierzyć, że tak źle o tym myślę.
Że tak źle myślę o sobie i Tobie i o tym co dostałem.
Że nie umiem docenić tego, co otrzymałem.
I myślę, że jest ze mną coś nie tak. Że nie dostrzegam tego prawdziwego co i jak.
I nie mogę przejść przez tę barierę poznania.
A chciałbym, próbuję, staram się lecz nie wiem jak
I siadam zmęczony, ze smutkiem na twarzy
Bo wciąż widzę to co widzę, tak jak widziałem przez cały czas
Bo wciąż nie dostrzegam, nie doceniam,
bo nie wiem jak
Może kiedyś pozwolisz mi, dowiem się, poznam, oświecisz mnie, docenisz mnie, zasłużę, osiągnę – to poznanie, to widzenie świata bez filtra, bez żadnej przysłony. Na razie wracam do tego samego miejsca, z którego wyruszam za każdym razem z nadzieją, wiarą, przekonaniem, siłą do zmian. Wracam i mam w sobie coraz mniej tej nadziei, wiary i przekonania, że coś, że ja się odmieni.
Wskaż mi proszę kolejny krok lub daj mi znak, co teraz, jak teraz. Nasłuchuję Cię i nie słyszę, szukam i nie znajduję. Odpowiedz mi proszę … no chyba, że Cię nie ma.