Jestem agresywnym, nieczułym, niezdolnym do szczęścia chujem. Nie umiem być miły, pomocny, cierpliwy. Jeżeli ktoś ode mnie czegoś potrzebuje, to jedyne co mogę zaoferować, to wdeptanie w ziemie, zniszczenie i burzenie. Nie umiem inaczej. Już tyle lat się staram i dalej nie potrafię. Może coś, gdzieś, kiedyś się wydarzy, że się zmienię. Na dzień dzisiejszy, jedyne co mogę zaoferować to destrukcja.
Chciałbym być inny. Kiedyś marzyłem, udawałem, starałem się. Teraz wiem, że to nieprawda. Że ja taki to nieprawda. Mogę sobie tłumaczyć, że może tak jest dobrze. Że może inni lubią być wgniatani, wdeptywani, niszczeni ale to nieprawda. Jestem po prostu chujem, chamem, nieczułym gnojem. Dlatego jest lepiej jak się nie odzywam, jak nic nie robię, jak nie próbuje niczego zmieniać. Najlepszym moim wyborem jest po prostu wyjście, opuszczenie spotkania, zamknięcie się. Bo jedyne co mogę zaoferować to to czego nikt nie chce słuchać.
Boję się, że jak dalej taki pozostanę, to pozostanę sam. Nie jest problemem to, że inni cierpią, tylko to, że ja będę sam. Jestem po prostu kupą gówna, którą lepiej omijać. Czasami ktoś sprząta aby było ładniej ale tak naprawdę gówno pozostanie gównem, nieważnie gdzie leży.