Chciałbym być miły, sympatyczny, uczynny, dobry, pomocny. Taki nie jestem.
Chciałem się zmienić ale mi się nie udało. Budowałem się na nowo, zmieniałem ale ciągle byłem, jestem jakiś, jaki nie chciałbym być.
Czemu jestem jakiś? Po co zmieniłem się w to czym jestem? Czemu nie zostałem tym, czym jestem naprawdę?
Co zrobić by nie musieć robić zmian? By nie wybierać? By być, zostać, zmienić się w to czym, jaki być powinienem, jaki jestem naprawdę?
Czy da się nie robić, nie zmieniać, a się odmienić?
Czemu się chcę odmienić? Czemu dalej wartościuję, wybieram?
Chcę powstać taki jaki jestem.
Ale teraz nie akceptuję tego jaki jestem. Kiedy w końcu osiągnę, spełnię to jaki naprawdę jestem. Czy teraz naprawdę nie jestem jaki jestem, jaki powinienem być?
Ciągle dokładałem do siebie, budowałem więcej siebie w nadziei, że uda mi się dosięgnąć tego czym być powinienem.
Nie udało się.
Teraz burzę, odzieram niszczę to, co zbudowałem z nadzieją, w nadziei, że dosięgnę tego jaki jestem.
Zamiast dodawać, odejmuje.
Zamiast budować, niszczę.
Zamiast się pokochać … nienawidzę tego co odrywam, czego się dowiaduję, co widzę.
Jak długo będę musiał to robić? Czy kiedykolwiek się to skończy? Jak mam zmienić się w coś dobrego, życzliwego skoro wszystko co widzę, wszystko czym jestem, jest tym, czego się pozbywam, czego nienawidzę, z czego chce się uwolnić.
Teraz tylko to widzę, tylko tym jestem, to przejawiam.
Widzieć i tym nie być. Jak sobie uświadamiać i nie przejawiać? Jak być nie będąc?
Rzucam światło na tą ciemność, którą jestem, próbując ją zwyciężyć nie walcząc z nią?
Pomóż mi w tym. Potrzebuję pomocy by niszcząc to, nie niszczyć wszystkiego dookoła.
A co jeżeli to wszystko dookoła jest tym samym?
Nie chcę od nowa budować.
Chcę dotrwać do końca tego co trwa.
Czy dotrwam do końca tego co trwa?