Przebudzenie cz.10

–  Pokaż mi – wycedziłem przez zaciśnięte żeby. Mówiąc to nie miałem niczego szczególnego na myśli. Po prostu znowu było to pierwsze słowo, które przyszło mi do głowy.

–  Podejdź do okna – rzekł Mnich.

Odwróciłem się i zobaczyłem jak Mnich stoi już przy oknie. Powoli podszedłem i wyjrzałem na zewnątrz. Widok był taki sam jak z mojego pokoju. Jak to możliwe skoro pokój jest po drugiej stronie budynku. Na razie odłożyłem to rozważanie na później

–  Co widzisz? – zapytał Mnich

–  Drzewo, fontannę, ławki, zajazd. To co zwykle nic nowego – odpowiedziałem na pytanie

–  Zasłoń oczy rękami – powiedział Mnich, tym swoim pewnym siebie głosem.

Zasłoniłem. Czekałem. Po chwili usłyszałem dźwięk. Brzmiał jak mruczenie. Pomału odsłoniłem jedno oko i spojrzałem na Mnicha. Stał wpatrzony w dziedziniec i wydobywał z siebie ten dziwny dźwięk, który, tak przynajmniej mi się wydawało, dochodził prostu z jego wnętrza.

–  Spójrz teraz – zaskoczył mnie jego glos. Nawet delikatnie podskoczyłem. Skierowałem wzrok na podwórze

–  O rzesz! – wyszczerzyłem oczy. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Przy fontannie znajdowało się mnóstwo ludzi. Nie to niemożliwe! Większość siedziała na ławkach, na ziemi, na brzegu fontanny. Część spacerowała pomiędzy siedzącymi i się im przyglądała. Wszyscy, którzy siedzieli różnili się od siebie wyglądem i strojem. Natomiast wszyscy, którzy chodzili byli tacy sami. Wyglądali tak samo jak Lokaj

–  Jak to możliwe? Co to jest? Kim są ci wszyscy ludzie? Skąd się tutaj wzięli? – wykrzyczałem

–  Zawsze tu byli. Po prostu nigdy ich nie widziałeś. Spójrz teraz na miejsce, które zawsze zajmowałeś

Szybko je odnalazłem

–  Puste – odpowiedziałem – Puste bo mnie tam nie ma.

–  Tak – tłumaczył Mnich – Dlatego zajmowałeś zawsze to samo miejsce. Inne były zajęte. Ci wszyscy, którzy tam siedzą, są gośćmi tak jak i ty, a ci którzy chodzą, są strażnikami. Pilnują was. Oni oczywiście powiedzieliby, że się opiekują wami. W rzeczywistości są to istotny, które wykorzystują was.

–  Do czego? – wtrąciłem

–  Nie do czego, tylko dla czego. Dla energii.

Nie to niemożliwe. To jakieś totalne brednie. Nic z tych rzeczy nie może być prawdą. To wszystko musi być bzdura. Niemożliwe jest abym tak długo nikogo nie spotkał. Przecież tu jest tak dużo ludzi. Jeżeli to rzeczywiście jest prawdą, to na pewno bym ich zauważył, spotkał, nawet potknął się o kogoś. To po prostu jest niemożliwe aby tak dużo ludzi ukryć, omamić. Nie, to po prostu nie trzyma się kupy. Po co w ogóle ten Mnich miesza mi w głowie? Co tak naprawdę chce osiągnąć?

–  Widziałeś przecież jak duży jest ten budynek. Jak myślisz po co? – zadał mi pytanie

–  Nie wiem po co. Pewnie dla gości, którzy mogą tu przyjechać. Gości takich jak ja czy ty. Rzeczywistych.

–  Dlaczego zawsze zajmowałeś przy fontannie to samo miejsce?

–  Bo chciałem! Widzisz! Nikt mi nie kazał siadać w to miejsce. Nie było żadnego strażnika, który mnie odprowadzał i sadzał dokładnie w to samo miejsce. Tak naprawdę mogłem usiąść gdzie tylko chciałem. To wszystko co mówisz nie może być prawdą!

–  Co robiłeś przy tej fontannie?

–  Nic po prostu nic. Tylko siedziałem. A ty mówisz, że wykorzystywano mnie do produkcji energii. A ja tak naprawdę nic nie robiłem. To co mówisz nie trzyma się kupy.

–  I jak się później czułeś?

–  Wyczerpany – odpowiedziałem osuwając się na podłogę, jakby samo wypowiedzenie tego słowa, mogło naprawdę pozbawić mnie sił. Kontynuowałem pozbawiony wcześniejszego wigoru –  Zawsze czułem się wyczerpany. Nie wiedziałem dlaczego ale zawsze byłem zmęczony. Mogłem jedynie dojść do pokoju i się położyć.

Ale zmęczenie nie miało znaczenia. Było nieważne, bo pomimo braku sił, miałem poczucie zadowolenia. Czułem, że biorę udział w czymś wielkim, ważnym. W czymś co nadawało sens mojemu życiu i dawało spełnienie. Ja nic już więcej nie chcę wiedzieć. Już mi wystarczy.

Podobne

Przebudzenie cz.44

Kolejne cykle mijały niezauważenie. Wszystko zaczęło mi się zlewać w jeden film. Przebudzenie, czyszczenie, utrata świadomości. Po przebudzenie wracałem do Silosa, który był wyczyszczony przez

Przebudzenie cz.43

Kiedy się obudziłem stał nade mną Rzeźnik – Co ty robisz? Co ty do cholery robisz? Kompletnie ci odbiło? – zaczął wrzeszczeć. Nie mogłem mu

Przebudzenie cz.42

Nie wiem po jak długim czasie poczułem w końcu grunt pod stopami. Może nie był do końca stały, przynajmniej jednak nie musiałem już pływać. Usłyszałem

Przebudzenie cz.41

Świadomość odzyskałem jadąc na wozie. Mimo tego, że ponownie nie mogłem się ruszać odczuwałem spokój. Ten cały paraliż był jedyną stałą i pewną rzeczą w

Przebudzenie cz.40

Obudziłem się w ciemnej celi. Tylko to nie to. Znowu to samo. Spostrzegłem, że mogę od razu chodzić. Nie było tak, jak poprzednio po utracie

Przebudzenie cz. 39

Przez to rozmyślanie omal nie uderzyłem głową w mur. Mur? Stałem jak ogłupiły i wpatrywałem się w kamienie ułożone jeden na drugim. Spojrzałem do góry

Przebudzenie cz. 38

Znowu sam. A już przez chwilę myślałem, że spotkałem kogoś wartościowego w tym miejscu. Wkurzają mnie te Zaświaty. Wkurza mnie ten Mieszany. Niech się goni

Przebudzenie cz.37

  Obudziłem się z potwornym bólem głowy.  Jak tak często będę obrywał w głowę to długo tutaj nie pociągnę. Gdzie jest ten mały, cholerny stwór,

Przebudzenie cz.36

Po wejściu do lasu nic specjalnego się nie wydarzyło. Znowu tyle rozmyślania po nic. Tylko czemu w ogóle wzięła się we mnie myśl, że przekroczenie

Przebudzenie cz.35

Obudziłem się z uśmiechem na twarzy. Wiedziałem, że mi się udało. W czasie, kiedy ciało odzyskiwało sprawność, postanowiłem najpierw biec przez jakiś czas, a potem

Przebudzenie cz.34

Obudziłem się sam. Bestii już nie było. Odetchnąłem z ulgą. Ledwo przeżyłem. Wiedziałem, że ta ucieczka to był dobry pomysł. Wykazałem się wielką odwagą, a

Przebudzenie cz.33

Z transu wybudziło mnie zwierzę. Lizało mnie po twarzy. Początkowo ledwo ogarniałem co się ze mną dzieje, więc tylko nieznacznie machałem rękami aby odgonić przybysza.