Tytuł roboczy dzień dwudziesty

Nie umiem, nie wiem gdzie ich znaleźć, jak ich znaleźć.

Próbowałem ponownie wrócić do firmy ale nie posiadając identyfikatora nie wszedłem nawet do trolejbusu, który był przeznaczony tylko dla pracowników. Musiałem iść na piechotę. W końcu kiedy doszedłem do firmy nie mogłem nigdzie się dostać. Żeby wejść do samej recepcji już był  potrzebny identyfikator. A jak mam o niego poprosić jak nie mogę nawet przekroczyć pierwszych drzwi w tym budynku? Jak tam wchodzą ludzie, którzy chcą coś załatwić?! Zacząłem szukać kogokolwiek, komu mógłbym pokazać klucz ale nikogo nie było. Trolejbus wjeżdżał bezpośrednio pod budynek i nikogo nie spotkałem. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak trudno jest tam wejść. Gdzie do cholery ja pracowałem?!

Postanowiłem udać się do jakiegoś klubu dla bogaczy, bo pomyślałem sobie, że tam pokaże klucz ale nie mogłem nawet tam dojechać. Zautomatyzowane taksówki nie otwierały się bez identyfikatora. Dopiero po chwili doszło do mnie, że bez przepustki służbowej nie będę mógł nic kupić – nawet do jedzenia. Wszystkie drzwi były otwierany tym jebanym plastikiem.

Czy ja tu umrę? Czy przez to, że zostałem wybrany, skonam z głodu? Czy tylko pracując w tej firmie mogę żyć?

Do tej pory nie musiałem i się nie zastanawiałem jak funkcjonowałem, jak wyglądało moje codzienne życie, zaspokajanie podstawowych potrzeb. Nigdy nie przyszło mi do głowy analizowanie tego, co wydawało mi się oczywiste. Wstawałem, szedłem do pracy. Dostawałem jedzenie, dostawałem ubranie, dostawałem przepustki, bilety, abonamenty i wszystko to, co ktoś uważał, że powinienem był dostać. Niczego mi nie brakowało, bo nawet nie pomyślałem, że czegoś może mi zabraknąć do życia, do przeżycia. A teraz co? Gdzie mam jeść? Co jeść? Czy mieszkanie też już się nie otworzy?

Przyspieszyłem krok, po chwili zacząłem biec. Nie, na pewno nie odetną mnie od mieszkania. To niemożliwe, to niehumanitarne. Przecież tyle lat dla nich pracowałem. Poświęciłem całe życie aby uczyć się, a następnie dołączyć do Firmy i … . Po co ja tam pracowałem? Co chciałem osiągnąć? Musiałem to zrobić. Nie było wyboru, ja nie miałem wyboru. Przecież jest tylko jedna Firma. Przecież od dziecka uczono nas tylko o niej. O tym co będziemy robić, do czego będziemy najlepiej się nadawać. Wszystkie moje wybory były związane z tą Firmą. Nie miałem innej możliwości. Dostałem przydział i tam poszedłem. Tylko tam mnie chcieli, tylko tam mogłem być najlepszy … dla Firmy.

Jak tylko zobaczyłem blok w którym mieszkałem, serca zaczęło bić szybciej. Jeszcze nigdy nie zależało mi tak bardzo aby drzwi do tego mieszkania się otworzyły. Miejsce, które było od zawsze,  było teraz obietnicą raju. Nawet nie spostrzegłem kiedy przestałem biec i zacząłem iść. Nogi były coraz cięższe. Jakieś dziesięć metrów od drzwi ledwo mogłem stawiać kroki. Kiedy stanąłem przed wejściem drzwi nawet nie drgnęły.

 

Czemu ten świat? Czemu zawsze zbaczam w ten zniewolony poddany całkowitej kontroli świat. Czemu się go boję? Czemu jest w głowie, myślach? Czy on nastanie? Czy on już jest?

Czemu ten umysł jest tak bardzo podatny na teorie spiskowe, na szukanie związków, powiązań, koneksji? Czy to wszystko jest już obecne? Co daje mi odkrywanie drugiego dna? Do czego jest mi to potrzebne?

Czy zawsze musi być jakaś wyższa siła, władza, bóg? Czy tak tłumaczę sobie, to czego nie wiem? To co pozostaje tajemnicą? To czego nie umiem ogarnąć? Czy jest coś czego umysł nie ogarnia? Jest poza jego zasięgiem? Jak przyjąć to czego nie jestem w stanie pojąć? Czy bezmyślnie to zaakceptować czy zanegować? Kiedy przychodzi zrozumienie, jak je rozpoznać? Czy jest to emocja, uczucie, odczucie? Czy wszystko co wiem, zawsze okazuje się niewiedzą?

Podobne

Tytuł roboczy dzień dwudziesty pierwszy

Robię, co robię, by się utrzymać, by nie utonąć. Dryfuję przez życie, miotany na wszystkie strony, próbując znaleźć stały ląd. Pragnę się zaczepić, pragnę odnaleźć

Tytuł roboczy dzień dwudziesty

Nie umiem, nie wiem gdzie ich znaleźć, jak ich znaleźć. Próbowałem ponownie wrócić do firmy ale nie posiadając identyfikatora nie wszedłem nawet do trolejbusu, który

Tytuł roboczy dzień dziewiętnasty

Ile jeszcze kluczy będę musiał dostać. Ile nowych, zmieniających życie rzeczy, książek, filmów, sytuacji, ćwiczeń, jedzeń, zwyczajów, podcastów, modlitw będę musiał doświadczyć, otrzymać osiągnąć żeby…

Tytuł roboczy – dzień osiemnasty

Wybór tego klucza był jedynym wyborem jakiego dokonałem w moim życiu. Nigdy nie decydowałem, wszystko działo się samo. Teraz kiedy siedzę i trzymam ten klucz

Tytuł roboczy – dzień siedemnasty

Dwa dni później   Czemu zawsze musi być ktoś wyjątkowy, wybrany? Skąd we mnie to pragnienie wyróżnienia się, osiągnięcia czegoś wyjątkowego, bycia kimś więcej, czymś

Tytuł roboczy – dzień szesnasty

Wszyscy wyszli. Zostałem sam. Na co mi ten pieprzony klucz? Co niby ma otwierać? Gdzie oni się podziali? Wstałem i zacząłem chodzić, w sumie to

Tytuł roboczy – dzień pietnasty

Co napisać kiedy obudziłem się w dobry nastroju? Co to w ogóle oznacza „dobry dzień”? Wtedy kiedy nic nie muszę, nic nie robię, nikt ode

Tytuł roboczy – dzień czternasty

  Sześć dni później   To tylko czternaście dni, a wydaje się, że już pół roku piszę to opowiadanie. Niezrealizowanie, samotność, ból istnienia, brak motywacji

Tytuł roboczy – dzień trzynasty

Sześć dni później   I nic. Nic, nic, nic się kurwa nie wydarzyło. Sześć długich, pieprzonych dni i nic. Gdzie ten zapał? Gdzie ta jasność?

Tytuł roboczy – dzień dwunasty

Trzy dni później   Dziwny jest ten paranoik, który krąży mi po głowie. Często jak piszę to właśnie w tą stronę skręca moje pisanie. Mesjanizm,

Tytuł roboczy – dzień jedenasty

Tonę w oceanie rozmyślań. Tonę w morzu możliwych scenariuszy, które co sekundę przelatują mi przez głowę. Czy coś z tego się wydarzy, czym może są

Tytuł roboczy – dzień dziesiąty

Dwadzieścia dni później   Czy szczęścia mogę się nauczyć? Czy mogę coś pomyśleć, powiedzieć, zrobić by być szczęśliwym? Czy ja, ja mogę dokonać, zrealizować coś