Robię, co robię, by się utrzymać, by nie utonąć. Dryfuję przez życie, miotany na wszystkie strony, próbując znaleźć stały ląd. Pragnę się zaczepić, pragnę odnaleźć coś, co da mi poczucie stałości. Ale raz za razem, to co wydaje się być stabilne, zalewane jest przez wodę i znowu dryfuję.
Czasami próbuję nadać kierunek i wkładam wszystkie siły by płynąć w konkretną stronę. Czasami pojawia się cel, którego osiągnięcie ma dać mi ukojenie. Jednak cokolwiek bym nie zrobił, zawsze kończę sam na środku tego pieprzonego oceanu.
Nie wstanę, nie mam sil się ruszyć. Nie wiem gdzie iść, nie wiem co robić. Pewnie skończę leżąc martwy na wycieraczce własnego mieszkania. Czy leżenie martwym, jest robieniem czegoś, działaniem? Bo tylko to jestem w stanie teraz zrobić. Poświęciłem całe życie tej Firmie. Wszystko co miałem, co mogłem, co robiłem było dla tej pieprzonej Firmy. Całe moje życie, cały mój świat kręcił się wokół tego … przedsięwzięcia.
No ok, nie zawsze dawałem z siebie wszystko. Wiele razy mogłem starać się bardziej, robić więcej ale i tak to, że teraz nie mam nic, absolutnie nic, to … . Ja pierdolę! Co to za jebany świat? Po jaką cholerę brałem ten klucz?
Bo nienawidziłem tego co robię. Nienawidziłem świata, życia, w którym żyłem, którym żyłem. Bo pragnąłem zmiany, zmian które odmienią ten zepsuty świat. I wiedziałem, czułem, byłem przekonany, że będę osią tego wszystkiego.
Tylko co teraz mam jeść? Gdzie spać? Jak przetrwać? Mógłbym czekać tutaj przed domem aż ktoś mnie wpuści. Wiem, że ktoś by mnie nakarmił, pozwolił przenocować, może nawet lekko przejął się moją sytuacją ale wiem też, że zadzwoniłby do Porządkowych. Wiem, że nie nikt z tych, których znam, nie powstrzymałby się przed poinformowaniem władz o mojej sytuacji. I czuję, że nie byłoby to dla mnie najlepsze, że nic dobrego z tego by nie wynikło.
Ci co mi to zrobili, wiedzieli, że znajdę się w takim położeniu. Na pewno przewidzieli, że wyjdę z mieszkania i nie będę mógł do niego wrócić. Może chcieli abym się załamał i oddał w ręce Porządkowych, a może chcieli zobaczyć czy dam sobie radę w tym położeniu. Może jest to jakiś test, który muszę zdać. Może jest to próba, od której będzie zależało moje dalsze życie. Nie wiem, co mi przygotowali ale wiem, że moją ostatnią czynnością nie będzie leżenie martwym na wycieraczce tego mieszkania.