Trzy dni później
Dziwny jest ten paranoik, który krąży mi po głowie. Często jak piszę to właśnie w tą stronę skręca moje pisanie. Mesjanizm, zbawianie świata, naprawianie innych, wskazywanie drogi, oświecony umysł, który poprowadzi ludzkość do wielkości, a jeżeli to mu się nie uda, to chociaż zmieni świat aby szedł w tym właściwym kierunku, jego kierunku.
Ile to już dni minęło odkąd odkryłem, zrozumiałem cel, misję tego istnienia? Chodziłem do pracy? Jadłem coś?
Moja głowa jest zaprzątnięta tą jedną myślą „pomaganie”. To właśnie mam uczynić, to jest moja misja – pomoc. Pomoc tym, którzy są ślepi, którzy nic nie wiedzą, którzy nie dostrzegają tego jak być powinno. Siedzą zanurzeni w bagnie, które nazywają życiem i nie wiedzą, i nie widzą jak mogłoby być. Ja wiem, jeszcze tego nie doświadczyłem ale wiem. Od wiedzy bierze się doświadczenie, z wiary powstaje świat. A ja wierzę i widzę, i wiem. Może wiem ale to w zupełności wystarcza. Najważniejsza jest ta siła, energia, która mnie wypełnia i która daje mi jasność umysłu. Energia musi, powinna pochodzić od Boga, który jest, najprawdopodobniej jest. Bo skąd miałoby to wszystko powstać? Z czego miałoby się to zrodzić i wypełnić mnie tym wszystkim co jest w mojej głowie. Nigdy sam nie wymyślałem niczego. Cały czas czekałem wysłuchiwałem, wsłuchiwałem i po prostu wyciągałem wnioski. Wnioski, które też nie mogłyby przyjść ze mnie. Jestem sumą tego co mi się przytrafiło. Jestem tymi wszystkimi rzeczami, które napotykam, spotykam, które mnie doświadczają i których ja doświadczam. Z tego wszystkiego pochodzi wnioskowanie, opiniowanie i moja wiedza. Wiedza, mądrość, która teraz skrystalizowała się w to jedno pragnienie – pomoc.
Nigdy nie sądziłem, po cichu wierzyłem, w głębi siebie wiedziałem, miałem nadzieję, że to moje życie, to ja które powstało w tym czasie, będzie miało większy cel. Cel, który przysłuży się ludzkości, ludziom, który będzie służyłem Większemu Dobru. Ale nigdy, przenigdy, no może trochę myślałem, że przybierze to taką formę. Nigdy nie wpadłbym na to, że rozwój zaczyna się od burzenia, niszczenia, zniszczenia. Pewnie dlatego jeszcze nikt tego nie dokonał. Nikt nie odważył się postawić tej prostej hipotezy, że buduje się na zgliszczach. Że na spopielonej ziemi rosną najpiękniejsze kwiaty, że zwęglona ziemi daje największy plon.
Jeszcze nigdy nie miałem tak jasnego umysłu. Jeszcze nigdy nie widziałem tak wyraźnie, tak czysto i przejrzyście. Nagle widzę wszystko z innej, szerszej, lepszej perspektywy. Usunąłem, usunęły się wszelkie filtry, wszystkie chmury zniknęły i w końcu ujrzałem to, co ujrzeć powinienem był, to co od dawna wiedziałem, czułem i miałem prawie pewność, że nadejdzie.
Teraz wsiadam do trolejbusu, widzę tych wszystkich ludzi, te dusze, która już niedługo zostaną wyzwolone i jadę do miejsca gdzie wszystko zacznie się na nowo. Do miejsca gdzie będzie miał początek nowy świat.