Tytuł roboczy – dzień szesnasty

Wszyscy wyszli. Zostałem sam. Na co mi ten pieprzony klucz? Co niby ma otwierać? Gdzie oni się podziali?

Wstałem i zacząłem chodzić, w sumie to krążyć dookoła stołu i klucza. Nie miałem odwagi go podnieść. Jeżeli bym to zrobił, oznaczałoby to, że decyduję się na to, co ode mnie chcą. A ja nie mam bladego pojęcia co to mogłoby być. Wiedziałem, domyślałem się, że będzie czekać mnie jakiś test, jakieś zadania, tylko kto mógł wymyśleć coś takiego? Może chodzi tu o zaufanie? O to, że mam robić bez pytania to, co ode mnie chcą?

– I co? Podniesiesz ten klucz? – otworzyły się drzwi i do pomieszczenia weszła nieznajoma kobieta?

Wpatrywałem się w nią nie mogąc wypowiedzieć ani jednego słowa.

– Czyli nie weźmiesz klucza ani się do mnie nie odezwiesz?

Chciałem ale nie umiałem wydobyć z siebie choćby jednego dźwięku.

– Nie ma tu żadnego ukrytego motywu, podstępu. Jest to po prostu klucz – kontynuowała – Wystarczy, że go podniesiesz, a twoje życie na zawsze się odmieni.

Skąd wiedziała, że właśnie tego pragnąłem? Że właśnie po to tu przyszedłem.

– No, masz rację, zawsze jest jakiś haczyk. – odpowiedziała na moje niewypowiedziane wątpliwości – Ale na pewno nie musisz się bać. Chociaż nie. Może powinieneś się bać ale też trochę zaufać. Przecież, niezależnie od twojej decyzji, na pewno wypuścimy cię z tego pomieszczenia i będziesz mógł wrócić do domu cały i zdrowy. Przynajmniej prawdopodobnie tak się właśnie stanie.

Jestem w więzieniu. Jestem uwięziony trzydzieści pięter pod ziemią, w pokoju do którego nie mam klucza, z którego …

– Wiesz czemu cię wybraliśmy? Czemu to ja cię wybrałam?

Bo nie mam nikogo. Bo jestem sam i nikt się o mnie nie upomni kiedy zostanę tutaj zapomniany

– Nie jesteś nikim wyjątkowym. Nie masz żadnych specjalnych, wyjątkowych umiejętności, talentów.

Dzięki

– Nie wyróżniasz się w pracy. Twoja wydajność jest na średnim poziomie. Twoje zdrowie, twój … w sumie to wszystko czym jesteś można określić słowem … przeciętność

Tak mi mów

– Ale … . Nie, nie ma żadnego ale.

I wyszła. Tak po prostu wyszła. Co ona ma z tym wychodzeniem? Czemu nie mogłaby zostać tutaj i odpowiedzieć na parę pytań? Tylko jakich pytań? Stałem jak kołek i nie wypowiedziałem żadnego słowa. Nie umiałem wydusić z siebie nic. Dobrze, że chociaż nie dałem po sobie poznać w jakim gównianym stanie jestem, jak bardzo się boję. Tak, oszukuj się. Na pewno nie przeczytała z tej pełnej pewności postawy ciała, jak jest naprawdę. Poza tym skąd o mnie tyle wiedziała? O mojej pracy, o moim zdrowiu? Ale chwila tak naprawdę nic nie wiedziała. Mówiła tylko jakieś ogólniki, żadnych konkretów. Muszę się uspokoić i jeszcze raz ocenić sytuację. Sprawdzę tylko klucz i … o kurwa gdzie jest klucz?

Zacząłem gorączkowo szukać klucza ale nigdzie go nie znalazłem. Ani na stole ani pod stołem. Przeszukałem nawet swoje kieszenie, ponownie przejechałem ręką po każdym centymetrze stołu i podłogi ale klucza nigdzie nie znalazłem.

No nieźle, teraz to na pewno ma przejebane. I to przez duże p. Mogłem go wziąć kiedy była okazja, mogłem…

– Tego szukasz? – zaskoczyła mnie, kiedy na kolanach ponownie przeczesywałem całą podłogę.

– Jest tu, jakbyś go potrzebował. – położyła go na stole, a sama usiadła na krześle.

I Co ja niby mam teraz zrobić? Mam tak go po prostu podnieś, schować do kieszeni i wyjść?

– Możesz go po prostu podnieść, schować do kieszeni i wyjść – oznajmiła miłym, spokojnym głosem

Co się tu kurwa dzieje? Skąd ona zna moje myśli?

– Jeżeli właśnie się zastanawiasz czy czytam w twoich myślach, to nie musisz się martwić. Wszystko wyczytuję z twojej pełnej tajemniczości i pewności siebie postawy

Co jest? O co tu chodzi? Po prostu muszę przestać myśleć. Tylko jak mam wtedy wymyślić co mam teraz zrobić?

– Chciałabym dać ci więcej czasu na zastanowienie ale go po prostu nie masz. Nie podjęcie tej decyzji jest jej podjęciem. Nie biorąc tego klucza zdecydujesz się pozostać tam gdzie jesteś, w miejscu którego tak bardzo nienawidzisz. Wybierając ten klucz dalej pozostaniesz w tym samym, znienawidzonym miejscu ale może, tylko może uda się coś zrobić z całą resztą.

Wziąłem klucz i wyszedłem.

Podobne

Tytuł roboczy dzień dwudziesty pierwszy

Robię, co robię, by się utrzymać, by nie utonąć. Dryfuję przez życie, miotany na wszystkie strony, próbując znaleźć stały ląd. Pragnę się zaczepić, pragnę odnaleźć

Tytuł roboczy dzień dwudziesty

Nie umiem, nie wiem gdzie ich znaleźć, jak ich znaleźć. Próbowałem ponownie wrócić do firmy ale nie posiadając identyfikatora nie wszedłem nawet do trolejbusu, który

Tytuł roboczy dzień dziewiętnasty

Ile jeszcze kluczy będę musiał dostać. Ile nowych, zmieniających życie rzeczy, książek, filmów, sytuacji, ćwiczeń, jedzeń, zwyczajów, podcastów, modlitw będę musiał doświadczyć, otrzymać osiągnąć żeby…

Tytuł roboczy – dzień osiemnasty

Wybór tego klucza był jedynym wyborem jakiego dokonałem w moim życiu. Nigdy nie decydowałem, wszystko działo się samo. Teraz kiedy siedzę i trzymam ten klucz

Tytuł roboczy – dzień siedemnasty

Dwa dni później   Czemu zawsze musi być ktoś wyjątkowy, wybrany? Skąd we mnie to pragnienie wyróżnienia się, osiągnięcia czegoś wyjątkowego, bycia kimś więcej, czymś

Tytuł roboczy – dzień szesnasty

Wszyscy wyszli. Zostałem sam. Na co mi ten pieprzony klucz? Co niby ma otwierać? Gdzie oni się podziali? Wstałem i zacząłem chodzić, w sumie to

Tytuł roboczy – dzień pietnasty

Co napisać kiedy obudziłem się w dobry nastroju? Co to w ogóle oznacza „dobry dzień”? Wtedy kiedy nic nie muszę, nic nie robię, nikt ode

Tytuł roboczy – dzień czternasty

  Sześć dni później   To tylko czternaście dni, a wydaje się, że już pół roku piszę to opowiadanie. Niezrealizowanie, samotność, ból istnienia, brak motywacji

Tytuł roboczy – dzień trzynasty

Sześć dni później   I nic. Nic, nic, nic się kurwa nie wydarzyło. Sześć długich, pieprzonych dni i nic. Gdzie ten zapał? Gdzie ta jasność?

Tytuł roboczy – dzień dwunasty

Trzy dni później   Dziwny jest ten paranoik, który krąży mi po głowie. Często jak piszę to właśnie w tą stronę skręca moje pisanie. Mesjanizm,

Tytuł roboczy – dzień jedenasty

Tonę w oceanie rozmyślań. Tonę w morzu możliwych scenariuszy, które co sekundę przelatują mi przez głowę. Czy coś z tego się wydarzy, czym może są

Tytuł roboczy – dzień dziesiąty

Dwadzieścia dni później   Czy szczęścia mogę się nauczyć? Czy mogę coś pomyśleć, powiedzieć, zrobić by być szczęśliwym? Czy ja, ja mogę dokonać, zrealizować coś